Mam 64 lata. Szkołę plastyczną, pracę nauczyciela i instruktora plastyki mam dawno za sobą,
dlatego mogę wreszcie malować,
co mi w duszy gra, a więc bardziej sercem niż rozumem.
Mówi się, że "każdy wiek ma swoje prawa", dlatego dałam sobie prawo do
fajerwerków kolorów, fruwających domów,
drabin do nieba, własnego księżyca i własnego słońca.
Codzienną rzeczywistość zamieniam w barwne abstrakcje, surralistyczne pejzaże,
drzewa rosnące w chmurach,
pociągi sunące po tęczy na niebie.
Mam prawo i radość w łamaniu poprawności perspektywicznej, wykrzywianiu kształtów oczywistych i odwrotnego światłocienia.
Maluję dla siebie i dla tych, co lubią świat widziany z lepszej strony.
Zdarza się, że akwarele zamówione dla swoich dzieci rodzice wieszają u siebie.
Widzę jak zmarszczki dnia codziennego w jego zabieganiu i trudzie daje się wygładzić odrobiną koloru, fantazji i radości.
Na co dzień współpracuję z Galerią DNA we Wrocławiu. To dzięki niej moje obrazy, obrazki i inne cuda znajdują kupców, stanowiąc bodziec do tworzenia kolejnych.
Jestem osobą bardzo szczęśliwą i spełnioną, dlatego chcę dzielić się tym, co najcenniejsze - przychylnością dla ludzi, zachwytem dla natury i radością życia.
"Dla mnie obraz musi być czymś przyjemnym, wesołym i ładnym, tak, ładnym!
Jest dużo przykrych rzeczy w życiu, abyśmy mieli jeszcze tworzyć więcej..."
Auguste Renoir
Czy można nie zgodzić się z mistrzem?
Alicja Kogut